Jestem przekonany, że gdyby wykonano ankietę i zapytano przypadkowo napotkanych przechodniów w dowolnym miejscu Polski: „z jakiego materiału wykonywano kiedyś i wykonuje się obecnie elementy mechanizmu zegarka mechanicznego?”, to zdecydowana większość lub nawet 100% ankietowanych odpowiedziałaby, że z różnego rodzaju metali, a najczęściej zapewne ze stali i mosiądzu.
I byłaby to odpowiedź prawidłowa, z jednym małym zastrzeżeniem: szwajcarskie zegarmistrzostwo miało w swojej historii krótki, aczkolwiek niezwykle istotny dla losów całej branży epizod związany z opracowaniem i stworzeniem mechanizmów wykonanych w znacznej części lub nawet w całości z… tworzywa sztucznego, czyli plastiku!
Zapomniany i niedoceniony, nowatorski pomysł,
który zapoczątkował sukces marki SWATCH
Aby dobrze zrozumieć okoliczności, w jakich zrodził się pomysł stworzenia zegarka wykonanego z plastiku, musimy cofnąć się do roku 1971, czyli do „szalonych” lat 70’. Był to niepowtarzalny okres, kiedy to zapanowała „szokująca” wręcz – jak na tamte czasy – nowatorska moda i styl, które znalazły odzwierciedlenie w ubiorze, dekoracjach, budownictwie, projektach samochodów i o dziwo także, w zazwyczaj konserwatywnym zegarmistrzostwie.
Lata 70’ to okres powstania wielu już dziś legendarnych czasomierzy, m.in.: Audemars Piguet Royal Oak, Omega Speedmaster 125, Omega Speedmaster Mark II czy Rolex Oysterquartz. To także dekada, w której branża zegarkowa zaczęła zmagać się z tanimi zegarkami zasilanymi baterią, produkowanymi w coraz większych ilościach w Azji.
Wiele firm produkujących mechaniczne zegarki rozpoczęło rozpaczliwą walę o przetrwanie, walkę, która wymagała przewartościowania ugruntowanego przez stulecia sposobu myślenia i rozpoczęcia poszukiwań zupełnie nowatorskich, konkurencyjnych cenowo a zarazem wiernych tradycji rozwiązań. I tak właśnie powstał technologiczny „cud” lat 70’ – ASTROLON, który, pomimo, iż z wielu przyczyn nie okazał się wielkim sukcesem komercyjnym, to miał niewątpliwie kluczowy wpływ na późniejsze powstanie i rozwój „zbawiciela” szwajcarskiego przesyłu zegarkowego – marki Swatch!
ASTROLON – historia niezwykłego, plastikowego zegarka mechanicznego.
Nazwa Astrolon czerpie swoje korzenie w wydarzeniach, jakimi żyła ludzkość w latach 60’, kiedy to trwała zimna wojna pomiędzy USA i ZSRR o to, które z mocarstw, jako pierwsze zdoła podbić kosmos, czyli postawi pierwsze kroki na księżycu. Wyścig ten został skrupulatnie wykorzystany marketingowo, co znalazło odzwierciedlenie w codziennym życiu, gdyż bardzo wiele produktów oferowanych w tamtym okresie nawiązywała w mniejszym lub większym stopniu poprzez nazwę, wzornictwo czy zdjęcia na opakowaniach właśnie do toczącej się rywalizacji w kosmosie. Branża zegarmistrzowska również nie pozostała obojętna wobec tego trendu i w tym właśnie okresie powstały takie zegarki, jak chociażby Rado STARLINER czy Octa MISSILEMASTER oraz opisywany tu ASTROLON.
Czasomierze z linii Astrolon to dzieło projektantów i konstruktorów pracujących w Tissot Watch Company. Prace badawczo-rozwojowe związane z wykorzystaniem tworzyw sztucznych w konstrukcji mechanizmów rozpoczęto już na początku 1952 roku. Nabrały one znacznego tempa pod koniec lat 50’ i trwały kolejne kilkanaście lat, zanim pierwszy mechanizm został zaprezentowany światu w roku 1971 na międzynarodowych Szwajcarskich Targach Zegarków (Swiss Watch Fair).
Rewolucyjny ASTROLON posiadał szereg nowatorskich rozwiązań: paski i koperty niektórych czasomierzy wykonane zostały z materiałów syntetycznych – wiele z tych zegarków było częściowo lub całkowicie transparentnych – a ich mechanizmy zawierały części wykonane niemalże wyłącznie z tworzyw sztucznych.
I tu dochodzimy do sedna sprawy, czyli kalibru Tissot 2250 Autolub – zaprezentowanego właśnie w 1971 roku. Nowatorski mechanizm posiadał zredukowaną liczbę części z 91, jakie występowały w standardowych szwajcarskich mechanizmach, do 52!
Dzięki temu zabiegowi Tissot w znaczący sposób zredukował czasochłonne prace montażowe do 15 odrębnych, półautomatycznych operacji, które wykonywane były na linii montażowej, co znacznie obniżyło koszt produkcji mechanizmów. Werk nie posiadał ani jednej śrubki i tylko jeden kamień łożyskujący. Za wyjątkiem balansu i elementów wykorzystywanych do naciągu sprężyny napędowej, cała reszta, czyli koła zębate, wychwyt i płyta główna wykonane były z plastiku.
Smarowanie stało się zbędne, ponieważ plastik posiada właściwości samosmarujące. Ponadto zegarki te były bardzo lekkie, co podnosiło komfort podczas codziennego użytkowania i zwiększało ich odporność na wstrząsy i uszkodzenia podczas wszelkiego rodzaju upadku i uderzeń. Astrolony z racji tego, iż wykonane były w przeważającej mierze lub nawet w całości z tworzywa sztucznego nie były narażone na działanie pól magnetycznych oraz wykazywały równie dobrą wodoodporność i szczelność podczas testów, jak zegarki stalowe. Aby dopełnić tego niemalże idealnego obrazu, plastikowe zegarki mechaniczne były ponoć do tego stopnia punktualne, iż konstruktorzy Tissot’a byliby gotowi poddać je testom w laboratoriach COSC, które powinny przejść pozytywnie
Tak, więc osiągnięto założony cel – znaczne oszczędności czasu, wysiłku i kosztów.
Wszystko zapowiadało spektakularny sukces…
Perspektywa dużych zysków i olbrzymiej sprzedaży…co poszło nie tak?
Mechanizmy z rodziny Tissot 2255, czyli 2270 i 2280, montowane były na automatycznej linii Tissot’a, natomiast pozostałą część produkcji powierzono firmom Actos w Genewie i Agon w Mumpf. Te rewolucyjne mechanizmy oferowane były w kilku modelach zegarków marki Tissot, jak również od około 1974 roku napędzały produkty firmy Sears, Smiths i Lanco. Zegarki różniły się stylem i wyglądem oraz detalami wykonania.
Część z nich posiadało cechę bardzo pożądaną obecnie przez kolekcjonerów i pasjonatów czasomierzy: przejrzyste tarcze lub dekle, co umożliwiało podziwianie ciekawego mechanizmu podczas pracy. Występowały także modele z zupełnie transparentnymi kopertami. Takie rozwiązanie było wtedy dość nowatorskim pomysłem, gdyż przeszklone dekle stały się popularne i bardziej powszechne pośród zegarków mechanicznych dopiero 20 lat później, czyli w latach 90’.
Ponieważ nowe plastikowe zegarki mechaniczne były tańsze w produkcji i łatwiejsze w montażu niż tradycyjne modele stalowe, Tissot był pewien, że ten nowy wynalazek zrewolucjonizuje przemysł zegarmistrzowski i przyniesie ogromne zyski firmie oraz dystrybutorom tego produktu. Astrolon’y sprzedawano początkowo w USA poprzez takie sklepy jak Sutton Time , Dynasty, Sears & Roebuck i wiele innych a ich ceny były niezwykle atrakcyjne: począwszy od 22,50 $ do nawet 8 dolarów za egzemplarz! Dla porównania, legendarny model Omega Speedmaster 125, który produkowano w roku 1973, kosztował 425 $, czyli niemalże 20-krotnie tyle, co „najdroższy” zegarek plastikowy.
Skoro było tak pięknie, dlaczego się nie udało?
Pomimo tak doniosłych osiągnięć i wielu fantastycznych właściwości plastikowych zegarków mechanicznych, nie okazały się one hitem na rynku, a wręcz ich pojawienie się było niemalże niezauważone przez branżę.
Powodów takiego stanu rzeczy jest, co najmniej kilka, a najważniejsze to:
1. Prace nad stworzeniem czasomierza mechanicznego z mechanizmem wykonanym z tworzywa sztucznego trwały kilkanaście lat i zostały zwieńczone sukcesem w roku 1971. Niestety pech chciał, iż zbiegło się to w czasie z nastaniem tzw. ery kwarcowej, czyli pojawienia się tanich i powszechnie dostępnych zegarków z mechanizmami kwarcowymi produkcji Azjatyckiej. Plastikowe zegarki mechaniczne, pomimo, iż koszt ich produkcji znacznie zmalał w stosunku do kosztów produkcji markowych, stalowych modeli, nie stanowiły już tak wyraźnej konkurencji cenowej dla zegarków napędzanych bateriami. Co więcej, chińskie, tanie zegarki, które zalewały wówczas rynki niemalże na całym świecie, również wykonane były z plastiku. Powodowało to niestety negatywne skojarzenia pośród wielu nabywców związane z produktami wykonanymi z tego tworzywa – były traktowane, jako tanie i kiepskie jakościowo.
2. Brak silnego nacisku na marketing i skuteczną reklamę nowego produktu. To, co stoi za gigantycznym, komercyjnym sukcesem firmy Swatch, wypracowane zostało raptem 10 lat później właśnie dzięki obecności tej marki w mediach i szeroko zakrojonej kampanii reklamowej. Niestety w latach 70’, kiedy powstał Tissot Astrolon, agresywny i niekonwencjonalny styl marketingu prowadzony później przez Swatch’a nie był jeszcze powszechnie stosowany, a Szwajcarskie manufaktury były bardzo konserwatywne i wręcz mało przychylne takim metodą.
3. Opór i niechęć ze strony dystrybutorów i zakładów zegarmistrzowskich, związany z prostym faktem, iż zegarki te nie wymagały w zasadzie żadnego serwisu i naprawy, co w konsekwencji odbierało pracę i zarobek wielu firmom i zegarmistrzom na całym świecie.
Sukcesu nie było, ale zdobyto cenną wiedzę, która procentuje do dziś…
Tak więc, mimo zdolności produkcyjnych przygotowanych na wytworzenie milionów zegarków rocznie, tylko kilkaset tysięcy zostało ostatecznie wykonanych na przestrzeni 4 lat, a znaczna część z nich uległa do dna dzisiejszego zniszczeniu lub została wyrzucona do śmieci. Niemniej cenne doświadczenia i wiedza w zakresie precyzyjnej obróbki tworzyw sztucznych została zdobyta a Astrolon przez wielu traktowany jest, jako podwaliny sukcesu i prekursor zegarków marki Swatch.
Warto dodać jeszcze, iż pośród kilku modeli wyposażonych w mechanizmy Astrolon, jednym z najbardziej znanych i poszukiwanych przez kolekcjonerów jest model Tissot Synthetic i Idea 2001. Są to dość rzadko spotykane modele, które osiągają wysokie ceny na aukcjach, rzędu nawet kilku tysięcy złotych.
Natomiast do dnia dzisiejszego zachowało się niewiele egzemplarzy dobrze zachowanych Astrolon’ów, dlatego ich ceny stale wzrastają a dostępność sprawnych egzemplarzy z roku na rok maleje. Zegarki te w zasadzie nie podlegały naprawie, ich niska cena i tworzywo, z jakiego zostały wykonane powodowały, że użytkownik nie fatygował się, aby je naprawiać tylko zwyczajnie zamieniał uszkodzony egzemplarz na nowy.
Niezależnie od tego, jak dziś postrzegamy wszechobecny plastik i produkty wykonywane z tworzyw sztucznych, w świetle historii, jaką posiadają zegarki i mechanizmy Astrolon, czasomierze te bezdyskusyjnie zapisały się na kartach historii zegarmistrzostwa oraz przyczyniły się do powstania bardzo ciekawego połączenia stylu i nowatorskiej technologii.
Zobacz też: Lanco ASTROLON – galeria
Hmmm, kilka tysięcy złotych to i tak w sumie nie tak wiele za taki zegarek. :).
Mam problem jak wyżej.Kupiłe Tissota z takim mechanizmem dla syna,chcąc aby miał pamiatkę od ojca.
Pamiątka pójdzie na śmietnik.Taki jest szwajcarski zegarek Tissot !!!!
Witam,
W moim egzemplarzu T0356271105100 też już wymieniono mechanizm po niespełna roku użytkowania (codziennie noszony). Teraz (po 9 miesiącach) obserwuję zatrzymywanie się całego zegarka przy włączonym wcześniej stoperze, gdy wskazywana jest godzina około 9.
Jak mam co roku wymieniać mechanizm, to ja dziękuję za taką duszę w zegarku.
Witam,
Podobny problem jak w przypadku Pana Tomka. W 2012 zakupiłem ZEGAREK MĘSKI TISSOT COUTURIER AUTOMATIC CHRONOGRAPH z tym samym mechanizmem, sugerując się bardziej wyglądem + przystępną ceną. Właśnie minęły 3 lata jak mechanizm zaczął szwankować – mimo tego że jest na ręku średnio 10 H / dobę, przestał się sam nakręcać. Zegarmistrz powiedział coś w stylu – taki mechanizm, naprawiać nie będą bo nie widzą usterki… Polecił kupno rotomatu… Następnym razem będę mądrzejszy…
Witam
Chciałbym zabrać głos odnośnie mechanizmu ETA C01.211.Posiadam zegarek Tissot Veloci-T z tym mechanizmem i na pewno nie polecam go nikomu. Jeżeli ktoś nosi się z zamiarem zakupu to niech dwa razy to przemyśli. Kupując ten zegarek moja wiedza nie była największa i kierowałem się przede wszystkim wyglądem. Nie ma co ukrywać, że cena była atrakcyjna – 2500 zł i się skusiłem. Posiadam ten zegarek 3 lata i pojawił się problem coraz krótszej rezerwy chodu. Zwróciłem się do autoryzowanego serwisu i otrzymałem odpowiedź, że producent nie przewiduje naprawy ani konserwacji tego mechanizmu. Ewentualna naprawa polega na ….wymianie na nowy – koszt 1000zł Tak naprawdę nie chodzi o koszty, gdyż konserwacja mechanizmu np. valjoux 7750 potrafi kosztować podobne pieniądze. Chodzi o podejście do klienta. Jak się zepsuje to wymiana na nowy. Przecież to się kojarzy z Chinami a nie Szwajcarią. Gdzie się podziała solidność i trwałość? Pozostało mi użytkować go do chwili kiedy kompletnie stanie. A Wam polecam dołożyć parę złotych ( tys ) i kupić coś sprawdzonego bo na półprodukty jak ten szkoda pieniędzy.
Witam Panie Tomku,
dziękuję na wstępie za cenny i ciekawy komentarz !
Po Pana wpisie zacząłem szukać nieco informacji na temat kalibru C01.211
Znalazłem ciekawą stronę, która prezentuje m.in takie informacje:
„Kaliber C01.211
To własny kaliber automatyczny wprowadzony przez Tissota w 2009 roku. Poczatków pomysłu powstania mechanizmu trzeba szukać cofając się w czasy wielkich klasyków w przeszłości, a także przesunięcia granic technologicznych. Pierwszy, w 1974 roku, był kaliber Valjoux 7750, opracowany przez ETA. Drugim mechanizmem był kaliber Lemania 5100, który pojawił się w 1978 roku, przesuwając nieco granicę w uproszczeniu mechanizmu. W tym czasie jeszcze żaden w pełni funkcjonalny mechanizm nie składał się z tak nie wielu części. Natomiast trzeci mechanizm powstał w murach Tissota, to Astrolon 2250, nazwany tez Sytal, który prasa 40 lat temu przypisała „totalnie nowy koncept w historii zegarmistrzostwa”, „zegarek wysokiej jakości, ale o prostej konstrukcji, doskonale wpisujący się w ekonomiczne realia naszych czasów”.
Cały tekst tu:
http://manliness-town.blogspot.com/2012/05/kaliber-c01211.html
Teraz komentarz 🙂
Nie do końca wiem dlaczego Autor powyższego tekstu powołuje się na VJ 7750, ale sądzę, iż jest to jakby początek wywodu…którego celem jest udowodnienie, że mechanizmy na przestrzeni czasu ewoluowały w kierunku uproszczenia konstrukcji, zmniejszenia ilości elementów oraz wykorzystania coraz lepszym, tańszych, a zarazem bardziej wytrzymałych podzespołów…i tu właśnie pojawiły się elementy z tworzyw sztucznych – jak w cal. Tissot 2250
Posiadam Omegę Mark 4.5 wyposażoną w cal. 1045 (L5100), jest to moim zdaniem jeden z lepszych, bardziej wytrzymałych, niezawodnych i solidnych mechanizmów z komplikacją chrono w historii ! Nie jest może „piękny”, ale za to naprawdę wysokiej klasy – choć posiada właśnie elementy z tworzyw sztucznych…
po co o tym wspominam ? Otóż podejrzewam, iż w Pana przypadku problem może dotyczyć akurat Pana egzemplarza…wprawdzie cal. C01.211 jest nowym mechanizmem – opracowany w 2009 roku – więc może mieć jeszcze „choroby wieku dziecięcego” …gdyż moim zdaniem fakt, iż ma elementy z tworzywa sztucznego nie jest tu problemem…wręcz powinno być zaletą.
Faktycznym problemem – z tego co Pan pisze – jest zachowanie serwisu i producenta…pozostawia wiele do życzenia…i daje do myślenia…skoro zegarek kosztuje 2 500, a naprawa wiąże się z wymianą całego mechanizmu w cenie 1 000 zł…troszkę dziwne…niemniej nie oceniałbym aż tak kategorycznie i nie skreślał modelu i samego mechanizmu…
Być może to kwestia egzemplarza, a być może mechanizm faktycznie wymaga dopracowania, a skoro kupił Pan zegarek 3 lata temu, to być może ewentualne błędy / usterki producent już wyłapał i je skorygował w kolejnych czasomierzach…trzeba by poszukać informacji, czy takich przypadków jak Pana jest więcej…to w sumie ciekawa sprawa.
Szkoda, że producent nie wymienia mechanizmu na własny koszt – na gwarancji – tak, jak czasem robią to koncerny samochodowe, jak odkryją jakąś wadę w danym modelu i wymieniają to w ramach bezpłatnej akcji 🙂
…kończąc: może warto Panie Tomku zanieść zegarek do profesjonalnego Zegarmistrza – jeśli nie jest już na gwarancji – bo być może da się go skorygować / naprawić o wiele taniej i szybciej.
Pozdrawiam Panie Tomku,
MK
Witam,
Mnie kilka lat temu również skusił ten Tissot.
Mechanizm popsuł się w ciągu niecałych dwóch lat i został wymieniony na gwarancji, z dołączeniem rocznej rękojmi.
Po 14 miesiącach zepsuł się ponownie i reklamacja oczywiście nie została uznana. Sprzedawca – wiadomo – był w szoku, przecież to się nigdy nie zdarza, musiałem kupić feralny egzemplarz itd. Zaniosłem go więc do najbardziej uznanego zegarmistrza we Wrocławiu, Dolińskiego, gdzie usłyszałem, że ten mechanizm to bubel, ma plastikowe części, które się wycierają, elementy wypadają z trajektorii. Mechanizm pochodzi dwa lata a potem się psuje. Dlatego nawet się go nie naprawia tylko wymieniana na nowy. Serwisant w zakładzie wyjął mi z szuflady taki sam zegarek ze słowami mniej więcej: „O widzi pan, znamy dobrze ten problem. Mechanizm do wyrzucenia”.
Zatem nie chodzi o egzemplarz a o typ mechanizmu.
Przyznam, że nie rozumiem posunięcia Tissota. Już nigdy nie spojrzę na żaden ich produkt i będę odradzał tę markę znajomym.
Podrawiam
Firma Swatch sprawiła, że zainteresowałem się zegarkami (wcześniej znałem tylko Atlantica) – świetnie o nim pisze Kotler w książce Marketing.
Rewelacyjny materiał.
Nie zgadzam się tylko ze stwierdzeniem (nieistotnym dla tej treści) – „„zbawiciela” szwajcarskiego przesyłu zegarkowego – marki Swatch!”
– pewnie do dyskusji?
Jednak choćby po przeczytaniu tego materiału upewniam, się, że konsorcjum Swatch Group ukuło takie hasło tylko ui wyłącznie dla autopromocji.
pozdrawiam
Swatch group i dzisiaj sięga do swojej historii i ponownie próbuje stworzyć zegar z mechanizmem z elementami z tworzywa czego najlepszym przykładem jest mechanizm montowanych w Swatchach i Tissotach czyli Eta C01.211. U mnie na blogu można zapoznać się z recenzją Tissota z tym właśnie mechanizmem: Tissot Veloci-T Chrono